Dziś w końcu wyjawiam coś, co dręczyło mnie przez długi czas. Nie mogę cofnąć tego, co zrobiłem, ale może ujawnienie wszystkiego powstrzyma innych przed byciem oszukiwanym w ten sam sposób. Byłem opłacanym hejterem. Tak — to prawda. A dzisiaj jest mój ostatni dzień w tej pracy. Przechodzę do czegoś naprawdę szanowanego, czegoś, o czym mogę mówić bez poczucia mdłości. Ale zanim odejdę, muszę ujawnić, jak działa ta cała operacja. Zbyt wielu prawdziwych ludzi zostało przez to zranionych, a ja nie chcę już tego mieć na sumieniu. Pracuję dla firmy, która ma siedzibę w anonimowym WeWorku w dolnym Manhattanie. Całe to miejsce to w zasadzie cyfrowa wersja Boiler Room. Naszym zadaniem w dziale? Manipulowanie nastrojami wokół akcji o niskiej kapitalizacji i tokenów kryptograficznych, aby zamożni klienci mogli gromadzić je po obniżonej cenie. W firmie jest około 60 osób, podzielonych na zespoły. Mój zespół liczył 6 osób. Przydzielono nam kilka tickerów i społeczności tokenów. Prawdopodobnie nie powinienem wymieniać nazwisk — ale skończyłem z tym. Niech próbują mnie pozwać. Nie jesteśmy jedyną firmą, która to robi. Istnieją całe sieci. Ale zazwyczaj można rozpoznać, kto jest opłacany, a kto tylko trolluje. Ci nieopłacani nie trzymają się skryptu, ale przypadkowo pomagają nam, amplifikując chaos i zamieszanie. Struktura Mieliśmy trzy typy hejterów: 1. Zaawansowani (znani również jako „Architekci”) Prowadzą dopracowane, wysokiej jakości „wątki badawcze”, artykuły krytyczne, fałszywe badania, sfabrykowane zrzuty ekranu i nieprawdziwe „wycieki wewnętrzne”. Brzmią najbardziej wiarygodnie, ponieważ mieszają fakty z subtelnie fałszywymi narracjami. 2. Średniozaawansowani (znani również jako „Węże”) Udają neutralnych inwestorów lub „zaniepokojonych posiadaczy”, podważając zaufanie, nie składając bezpośrednich roszczeń. 3. Początkujący (znani również jako „Zakłócacze”) Spamują. Przerywają rozmowy. Wywołują bezsensowne kłótnie. Memują, kpią, oskarżają, odwracają uwagę i wysysają tlen z prawdziwej dyskusji. Niektórzy są opłacanymi hejterami; inni udają przesadnie entuzjastyczne konta, aby tworzyć fałszywe debaty. W niektórych zadaniach celowo dodawaliśmy „pompę” do grupy — kogoś, kto udaje, że broni projektu, ale tak naprawdę współpracuje z nami, aby zniekształcić pętle rozmowy. Moja praca Byłem Wężem. Specjalizowałem się w hejcie poprzez „rozsądnie brzmiący” sceptycyzm. Otrzymywałem wynagrodzenie:...