Lewica wciąż tego nie rozumie. To nie jest „ruch MAGA”, który opłakuje Charliego Kirka. AMERYKA go opłakuje. Miliony Amerykanów oglądają jego pogrzeb w tej chwili. Każde miasto w USA zorganizowało świeczkowe czuwania. Ludzie tłumnie przybywają do kościołów. Stany czerwone i niebieskie. Miasta i małe miasteczka. Wschodnie wybrzeże, zachodnie wybrzeże i wszędzie pomiędzy. Ogólnokrajowe odrodzenie. To wykracza poza jakąkolwiek partię polityczną. To znacznie więcej niż ideologia. To dobrzy ludzie tego kraju upamiętniający życie amerykańskiego patrioty—ukochanego syna, kochającego męża, oddanego ojca, pobożnego chrześcijanina—odebranego nam w zbyt młodym wieku. Możesz to nazwać MAGA, jeśli chcesz. My po prostu nazywamy to byciem zwykłym, przyzwoitym Amerykaninem.