Właśnie obejrzałem "Koszmar przed Świętami" z moim synem i jestem przekonany, że to może być najbardziej prawicowy film lat 90-tych. Faustowski książę zdaje sobie sprawę z ograniczeń swojej pozycji i uświadamia sobie, że istnieje inny "wyższy" świat, do którego nie ma dostępu. Naukowcy przekonują go do współpracy z dosłownym Panem Much (w skórzanym kostiumie), aby odwrócić porządek społeczny i "wyrównać" różnice między narodami i ludźmi. Jednak za swoją pychę zostaje strącony i tylko anielska interwencja ratuje go, dając mu objawienie, że nie powinien podważać naturalnego porządku, lecz zamiast tego wykorzystać swoje ambicje, aby nieustannie poprawiać swoje królestwo i dziedzictwo, reprezentowane przez pomijaną dotąd ukochaną, Sally. Można by było nakręcić taki film 30 lat temu.