byłem w Singapurze przez 24 godziny. pierwszy raz. atmosfera tutaj jest niesamowita. ludzie naprawdę wydają się wierzyć, że przyszłość będzie lepsza niż dzisiaj. to tak, jakby ktoś wziął najlepsze części SF/NYC i usunął cały nihilizm. 60-letni kraj. szalone, gdy się nad tym zastanowić. prawdopodobnie to, co czuł Filadelfia w 1776 roku - ta surowa energia "budujemy coś nowego i to naprawdę zadziała" w USA zinternalizowaliśmy, że system jest ustawiony, więc po co próbować. tutaj system został zbudowany wczoraj przez ludzi, którzy wciąż chodzą po ulicach. wszyscy są pierwszą lub drugą generacją. pamiętają, jak to było nie mieć tego. może to jest problem. sukces tworzy dystans od głodu, który go zbudował. założyciele USA natychmiast rozpoznaliby energię Singapuru. USA miały tę energię kiedyś. straciły ją gdzieś pomiędzy kapitalizmem akcjonariuszy a dyskursem na Twitterze. wymieniliśmy optymizm na ironię. Singapur wydaje się tym, co się dzieje, gdy optymalizujesz pod kątem "tego, co naprawdę działa", zamiast "tego, co wygrywa w wojnie kulturowej".