Myślę, że wszyscy tracimy rozum. Pozwólcie, że przedstawię pomysł, którego jeszcze nie słyszałem. To, co uczyniło nas potężnym, bogatym i w dużej mierze przyzwoitym społeczeństwem, to rodzaj smakowitej hipokryzji, jeśli można to tak ująć. Mieliśmy regulowane rynki i handel, które nazywaliśmy „Wolnymi Rynkami”. Mieliśmy w pewnym sensie publicznego kumoterstwa, które nazywaliśmy „Kapitalizmem”. Mieliśmy zarządzaną przez partię republikę, którą nazywaliśmy „Demokracją”. Mieliśmy Senat, jednocześnie ogłaszając „Jeden człowiek, jeden głos”. Mieliśmy milion ograniczeń dotyczących tego, co można było powiedzieć bez przeszkód na dużą skalę i kto ma to przywilej, a mimo to otwarcie twierdziliśmy, że mamy „Wolność Słowa”. To wszystko jest dość oszałamiające. Nigdy nie miało to pełnego sensu. Przynajmniej dla mnie. W swoim absolutnie najlepszym wydaniu, całe to nasze przedsięwzięcie było smakowitą zarządzaną hipokryzją. A ta hipokryzja działała i funkcjonowała dla nas. Ale nie sprawdza się w internecie. Teraz próbujemy wrócić do wyimaginowanego spójnego systemu, aby rozwiązać tę hipokryzję. Co nie może być zrealizowane. Chciałbym, żeby to nie była prawda… ale obawiam się, że jest. Jeśli nikt inny tego nie powie, ja to zrobię. Myślę, że szalone kompromisy oraz mechanizmy kontroli i równowagi przynajmniej powinny zostać ponownie rozważone. Zawsze były w pewnym sensie komicznie hipokrytyczne. Zgoda. Ale nowe poszukiwanie ideologicznej czystości może nas jeszcze szybciej zgubić. Opinia jednego człowieka.