Zdałem sobie sprawę, że prawie niemożliwe jest uniknięcie deintellectualizacji, gdy opuścisz środowisko uniwersyteckie. Staram się jak najlepiej czytać przynajmniej 15+ książek rocznie, biorę udział w kursach, wolontariacie itd., ale wciąż nie ma niczego, co dorównywałoby atmosferze uniwersytetu, która nieustannie angażuje.