Gdyby mój 32-letni rozwiedziony syn (wyraźnie finansowo zależny od swojej byłej żony, nawiasem mówiąc) wprowadził się do mojego domu i przybił spalony sklejkę do moich podłóg, wywiózłbym go do lasu, zdjąłbym mu obrożę i zostawił tam jak niechcianego psa.